Wiele osób często zastanawia się jak wyglądają kulisy zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego. Czy personel jest tak samo miły i wyrozumiały, kiedy za ostatnim gościem zamkną się drzwi? Czy dzieląc salę z kilkoma innymi osobami można się wyspać? Pracownicy Zakładu Pielęgnacyjno - Opiekuńczego Beskidzka Złatna często odpowiadają na podobne pytania, i choć czasami trochę nas to denerwuje rozumiemy, że każdy chce zapewnić swojemu najbliższemu jak najlepszą opiekę i jak najbardziej komfortowe warunki bytowe.
Najwięcej kontrowersji wzbudzają sale... W każdym szanującym się domu spokojnej starości pensjonariusze mają przecież do dyspozycji własne pokoje, a tu przychodzi im dzielić salę z kilkorgiem innych osób. To dlatego, że Beskidzka Złatna nie jest typowym domem spokojnej starości. To profesjonalny zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy kierujący swoją pomoc do osób niezdolnych do samodzielnego funkcjonowania, bardzo często chorych leżących lub chorych o bardzo ograniczonej sprawności ruchowej. Starając się zapewnić takim osobom kompleksową całodobową opiekę, a zarazem bezpieczeństwo musimy wyznaczać inne standardy niż domy spokojnej starości obsługujące zdrowych pensjonariuszy. Czy to oznacza, że Państwa najbliżsi czują się u nas jak w szpitalu?
Pod wieloma względami opieka pielęgnacyjna przypomina opiekę, jaką zapewniają szpitale – przede wszystkim w zakresie ordynowania leków oraz zmiany opatrunków, a także oferowania dostępu do niezbędnej aparatury medycznej (jak na przykład butla z tlenem). Nie jest to jednak opieka szpitalna sensu stricte i w ośrodku nie panuje charakterystyczny szpitalny reżim. Wręcz przeciwnie, w miarę możliwości staramy się aktywizować pensjonariuszy i „wyciągać” ich z łóżek. Służą temu zajęcia rehabilitacyjne i terapie zajęciowe, sprzyja temu również malownicza okolica i możliwość skorzystania ze znajdującego się bezpośrednio przy ośrodku ogrodu. Jesteśmy również otwarci na gości – zachęcamy rodziny i przyjaciół pensjonariuszy do częstych wizyt i wspólnego spędzania czasu.
A wracając za kulisy...
Kiedy za ostatnim gościem zamkną się już drzwi, a na korytarzach panuje półmrok wykwalifikowany personel czuwa nad bezpieczeństwem odpoczywających pensjonariuszy i niezmiennie z szacunkiem oraz cierpliwością zaspakaja ich potrzeby – od tych czysto biologicznych, po potrzebę bliskości i potrzymania za rękę. Taką rolę dla siebie wybraliśmy – nieść pomoc tym, dla których jesień życia z różnych względów nie jest złota jak ta, którą co roku obserwujemy z okien naszej placówki.